Widziałem lunapark. Stoi na Rynku w Bydgoszczy. Protesty przeciwko nim trwają więc i ja przyłączę się do nich. Owszem, sprawy martyrologii, miejsca obrządku religijnego i bliskość domów mieszkalnych również mnie interesują. Zgadzam się i popieram.
Chciałbym jednak zwrócić uwagę na jeszcze jeden - trudniej dostrzegalny - również ważny aspekt. Otóż, drodzy państwo stawianie lunaparku pośrodku rynku głównego kilkusetysięcznego, poważnego miasta to kpina. Nie obrażając mieszkańców wsi, a posługując się jezykiem młodych oznajmiam wszem i wobec, że to jest wiocha! Proszę sobie wyobrazić rynek, gdzie mieści się ratusz na przykład w Warszawie, Gdańsku, ba! nawet bliżej - w Toruniu, Inowrocławiu i osadźcie tam wyobraźnią lunapark!
Zdaję sobie sprawę, że nie jest to przestępstwo, ale litości! Kto i dlaczego obraża to miasto zamiast nim kierować? Potem dziwimy się, że drogi nas omijają, że nie dostajemy dotacji, że firmy plajtują lub je przenoszą, skoro sami rządzący nas i siebie nawzajem nie szanują. Jakim trzeba być mało przewidującym, bez krzty gustu i nie identyfikującym się z miastem człowiekiem, by tę jarmarczność ukonstytuować. Jakim jeszcze bezguściem, brakiem szacunku dla bydgoszczan i niechęcią do utrzymania i tak nadszarpniętego wizerunku nas zaskoczycie?
